sobota, 1 stycznia 2011

Życie na: Spoko!

- Co robisz?
- Nasłuchuję. Słucham świata.
- Rozumiem... i starasz się ułożyć to w jedną całość
- Nawet nie próbuję - nie da się.


Jesteśmy zbyt blisko siebie, by móc o sobie zapomnieć.
Jesteśmy zbyt daleko siebie, by normalnie rozmawiać.

Jesteśmy zbyt blisko siebie, by powiedzieć "żegnaj",
a zbyt daleko, by jak dawniej powiedzieć "witaj".

Zbyt dużo skradzionych snów,
a tak mało wypowiedzianych słów.


 Dlaczego pewne mosty muszą zostać spalone? Bo najczęściej miejsca, do których się idzie, lub z których się przychodzi są pełne ognia, iskier, emocji, uczuć. 
 Po co przechodzić na drugą stronę po deskach przesiąkniętych benzyną z pochodnią w ręku? Żeby dzięki temu światłu w ręku zobaczyć co jest po drugiej stronie. Zaprzepaszczenie pewnych możliwości jest wpisane w koszty.


Ci sami ludzie.
Te same miejsca.
Podobne sytuacje.


- Co tam u Ciebie?
- Spoko. A u Ciebie?
- Spoko.


 Dlaczego ostatnie wpisy są zabarwione negatywnie i napisane bez polotu? Jak kiedyś pisałem, tutaj wyrzyguję się emocjonalnie. Po całych dniach z przylepionym grymasem uśmiechu na ustach musi nastąpić moment, w którym będzie można rzucić to daleko i wysoko w przestrzeń i uwolnić te emocje, które stara się trzymać na wodzy. Wszystko dla jako-takiego zdrowia psychicznego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz