czwartek, 7 kwietnia 2011

My wariaci skąpani w deszczu...

Deszcz - moja mała fascynacja.

Odkręcasz kran, nalewasz wodę do czajnika, parzysz herbatę, pijesz.
Bierzesz wdech. Robisz wydech. Para wodna.
Biegniesz szybko, chyba za, bo koszulka zaczyna, jakoś tak bardziej przylegać...
Początek dnia i jego koniec, a równoległe strumienie wody tryskają ze słuchawki.
Halo?
Głucha cisza. Nie, to tylko twój mały, prymitywny wodospad, studio karaoke czy szklany sześcian.

 "Nie potrafię Cię pokochać, bo w 70% składasz się z H2O".

Bylebym nie sprawiał, że będzie ona uciekać z twoich oczu w słonej postaci.
Nie lubię goryczy. a kształtuje.
Słodycz chyba dziś nie w cenie. Nie liczona już w kilo-, ale gramach o kolorze szmaragdu.
Język szybki i ostry - trafiający celnie, choć poniżej pasa. Przepraszam.

Deszcz? Jest piękny.
Spróbuj sprawić żeby przestał padać.
Nie potrafisz? Za mało pieniędzy, czy odwagi? 
Świat nie należy do ciebie - więcej pokory.
Możesz go zrozumieć w 2, 5, 40%!
Nie chcesz w stu.Dnia swojego ostatnieGo.Poznasz.
I co zostanie? Pełne poznanie.


Płoniesz.
Spalasz się.
Tlisz.
Popiół.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz