Uwielbiam spotykać ludzi z pasją, którzy mówią o tym co jest ich życiem, z ogniem w oczach, autentycznym przekonaniem i entuzjazmem. Nieważne, czy jest to windsurfing, zbieranie kapsli, wiara w Boga, ukochana osoba czy praca.
Ważne żeby było to coś.
Miałem w życiu wiele zajawek. Zajawek, bo do pasji chyba nie dorosłem, lub co gorsza zdążyłem ją przegapić.
Wydaje mi się, że człowiek, który nie ma pasji nie musi umrzeć, żeby być nieżywy.
Kilka dni temu miałem okazję spędzić cały dzień z ludźmi walczącymi o ochronę środowiska używając dobrodziejstw współczesnej techniki (solary, wiatraki, elektrownie wodne, ograniczenie zużywania energii etc.). To co mnie w nich oczarowało, to właśnie wiara w to, że każdy z nich może zrobić coś dla tego świata, by był on lepszym miejscem. Zapytałem jednego z nich, czy warto jest walczyć o tę energię, skoro równowartość naszego "zysku" energetycznego zbieranego przez przykładowo 2 miesiące za pomocą wiatraków, solarów itp. Las Vegas zużyje w przeciągu 1 nocy?
Opowiedział mi wtedy słowami Mahatma Gandi'ego: "be the change you want to see in the world" - byśmy byli zmianą, którą chcemy zobaczyć w świecie.
Nie jest to historia porywająca i wgniatająca w fotel, ale ten dzień, był jednym z lepszych w moim życiu, bo rozmowy, które mogłem odbyć z ludźmi, których widziałem po raz pierwszy na oczy były niezwykle inspirujące.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz