sobota, 26 maja 2012

Nasze miejsce

"Jak wilk lub jak astronom patrzają na niebo.
Inny jest wzrok pasterza, kochanka, poety."
 Dziady cz. IV, w. 553-554

"Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu."
w. 1280-1281


Wołam do siebie: uciekaj!
I pytam się: czy dokąd, czy skąd?

Czy chcę opuścić to miejsce, stan, środowisko i czy ważny jest tylko cel,
Czy może jestem spełniony i wszystko mi pasuje, a na usta ciśnie się pełne zdziwienia "stąd?"
Jestem emocjonalną chimerą. W ciągu tygodnia jestem w stanie rozbić się o zwątpienie, przekonanie, ekstazę i smutek. Tygodnia? Przyrostek [tygo-] jest raczej zbędny.
Trudno jest mi to przyznać, ale potrzebuję spotkania z naturą i to niekoniecznie tą dwunożną.
Wielcy poeci czasów przeszłych tak dużo miejsca jej poświęcali w swoich dziełach, a tematy związane z człowiekami po częstokroć poruszali tylko po to, by powiązać koniec z końcem.
Patrzę na jeden z moich ulubionych obrazów, tj. "Niby nic, a jednak tuje" [z okna widzę potężny żywopłot z tui - przyp. MM.] i wspominam.

I myślę o sobie. O Tobie. O nas.
O tych pięknych momentach razem.
Sam na sam. I w tłumie też.
I myślę o tych podnoszących na duchu słowach z Twoich ust.
I o tych gorzkich też...
I o łzach, do których ciężko jest się przyznać.
I o radościach, o których trąbiłem naokoło.
Pamiętam, że trudno było mi coś ukryć przed Twoim spojrzeniem.
Czy to dobrze? Nie wiem.
Wiem, że działo się tak, bo byłem/jestem dobrze Ci znany.
Zawsze dziwiłem się, temu że nie znasz słowa "niemożliwe".
W końcu przestałem zadawać powtarzające się pytanie "dlaczego mnie spotkało takie szczęście?",
a po prostu zacząłem wypełniać, choć omylnie, Twoje Słowo.
Dzięki Ci Jahwe.
Amen.

czwartek, 10 maja 2012

Stoję, choć jadę

Stoję w miejscu, choć jadę.

Temu typowi jakiś rockman pluje
Intymnie palącym, ciętym brzmieniem
Wprost na kowadło małe, malutkie.
Równie niewielki młoteczek kowala
Uderza rytmicznie o ściany "na dwa";
I stąd te ruchy zakutej czaszki
I brzdęk niedopitej, szklanej flaszki.

Jego wygląd nie umknął oku tej pani, co syczy i sapie potwornie.
Astma? Gruźlica? Nerwica?
A może niesmak, bo młode moralnym nie jest od dawien dawna...
Pokoleń chyba już dziesięć.

A ja stoję w miejscu, choć jadę.

Znam chłopaka, co paradoksalnie trzyma się rurki i ma je na sobie.
Znam, to chyba złe słowo.
Każdy z nas zbyt dumny, by powiedzieć głupie "cześć"
I tym sposobem duma (nie-ma) pa.
Dotyka on bezwstydnie dziewczyny w sukience, o kruczoczarnych włosach.
Maca tu, tam, znów tu, a nawet tam!
I nikt nie reaguje.
Bo to wzrok jego był łapczywy, a łapy na rurce zostały.

Stoję w miejscu - złapałem gumę.
But klekotać będzie ponuro.
Grzebiąc w myślach widzę ich twarze
I wiem, że oceniam je - przyznaję.
Przyznaję się.