czwartek, 14 czerwca 2012

Ale, że Dudka nie wzięli do reprezentacji...

Zastanawiam się nad poprawnością i sensem sformułowania "mecz o wszystko" w kontekście meczu Polska - Grecja.
Wszyscy wszem i wobec posługują się tym hasłem: od kibiców, przez komentatorów do samych graczy. Tym "wszystkim" jest uwaga, uwaga:
...wyjście z grupy
Jakże cudownie jest czytać o tym, że dla Niemców, Anglików, Hiszpanów czy innych krajów "wszystkim" jest puchar mistrza Europy, natomiast my (Polacy) szczyt ekstazy osiągniemy po dostaniu się do ćwierćfinału (!)
Toż to chyba jedyna sytuacja, w której Polacy cieszyć się mogą nie z tego, że CR7 złamał nogę, Casillas jest już za stary by bronić, czy któraś z drużyn została zdyskwalifikowana.
Pierwszy raz brak narodowego kwasu?
Tak niewiele nam trzeba? Cudownie.
Nieważne, że jesteśmy najniżej usytuowanym krajem w rankingu FIFA z wszystkich zespołów biorących udział w tych "igrzyskach". Nieważne, że dla innych nacji pewnie mamy takie samo znaczenie jak drużyna Zambii.

Byleby kupić takie same trampki jakie nosi Lewandowski, czy zjeść w McDonaldzie, który reklamuje Błaszczykowski.

Przemiło jest mi słychać na przystanku starszej już kobiety, która mówi o tych "pieprzonych Ruskach", którzy to jakimś fartem (bo nie umiejętnościami) strzelili nam bramkę. Sam nie wiem jak śmieli uczynić to na polskim boisku pod okiem niemieckiego (!) arbitra.

I jeszcze kwestia remisów, które nie są wynikiem równym dla obu stron, ale "naszym zwycięstwem".

Ech. Stek frazesów.
Drugi stek narzekaństwa
I frytki do tego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz